spór nad spory...
Rozmawiałam z tym panem od tynków no i dowiedziałam się tyle, że są 3 narożniki do poprawy, a w sprawie okna jeszcze nic się nie wyjaśniło- ekipa się nie przyznaje, malo tego ten "przemiły" pan na koniec naszej kłótni powiedział, że to pewnie my sami uszkodziliśmy ramę i teraz chcemy go naciągnąć, i że się czepiamy prawie od początku, i że i tak nam dużo opuścił - bo nie napisałam tego wcześniej, ale to ZNAJOMY hehehe, śmieszne, ale prawdziwe.
Ja się na tynkach nie znam więc wzięłam za telefon i zaczęłam dzwonić do kilku innych tynkarzy. Okazało się, że te pochlapane ściany jakie mi zostawili powinni wygładzić, że nie może być prześwitu na ścianie jak to tamten pan powiedział do 1 cm, tylko najwyżej 3 mm i jak sobie go tak słuchałam to aż wstyd mi było że człowiek taki głupi jest i wierzy w to co mu mówią, bo ja uwierzyłam, że sama mam sobie te ściany czyścić itp....
Najbardziej mnie zdenerwowało to, że ja się czepiam - ALE JAK MAM SIĘ NIE CZEPIAĆ JAK MAM KRZYWE TYNKI, UBYTKI I POCHLAPANE ŚCIANY!!!. ?
Potem ten pan zadzwonił do męża i powiedział, że w sprawie ramy się dogadają, ciekawe dlaczego mi tego nie powiedział.
CDN...